Poznań i zaczynający się wschód słońca. Podróż autobusem, więc czekały mnie baaardzo długie godziny jazdy. 
  • plakaty.
  • ulica Poznania.
  • uwielbiam te poranne światło.
Od 7.00 cieszyłam się obecnością w Lloret de Mar. Czekaliśmy na zwolnienie pokoi i wskoczyliśmy do basenu przy hotelu. Po schłodzeniu ciał poszliśmy zobaczyć plażę. Przeszliśmy też trochę schodów i dotarliśmy do zameczku skąd były piękne widoki.
  • Widok z tarasu hotelu.
  • Plaża
  • 383251 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383241 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383242 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383247 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383252 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383244 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • 383243 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • Widok na miasto.
  • 383248 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • Bardzo romantyczne miejsce.
  • trochę polskości.
  • 383245 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret
  • W drodze do zamku.
  • 383250 - Lloret de Mar Zapoznanie z Lloret

…Powoli przyzwyczajałam ciało do gorącego piasku i ostrych promieni słońca.

  • Widok z balkonu
  • Chłodzący sok.
  • Jedna z dość wąskich uliczek.
Choć nie jestem zapalonym kibicem piłki nożnej czułam się fantastycznie będąc tam na mistrzostwach. To dzięki zwycięstwu Hiszpanów.  Kamerę miałam przy sobie, gdy wygrali z Niemcami. Więc możecie zobaczyć jak wyglądały ulice miasta po meczu. (To nie wszystko na co stać Hiszpanów, o finałach kilka słów 11 lipca.)
Zapuściliśmy się w trochę inne rejony Lloret.
  • Dsc 0277
  • Dsc 0281
  • Dsc 0282
Wreszcie wyruszyliśmy zobaczyć Barcelonę. Uprzedzającą noc spałam tylko dwie godziny, na zbiórkę prawie się spóźniłam. Sen odbiłam sobie w autobusie (no powiedzmy…).  Było bardzo duszno. Złapał nas nawet mały deszczyk.  Zaraz po nim niebo było dość szare… Na szczęście pokazał się błękit. (:  Nie lubię tego w wycieczkach zorganizowanych, że zawsze jest duże ograniczenie czasowe. Nie mogłam tak rozwinąć skrzydeł jakbym chciała. Zresztą na La Rambla jest zbyt tłoczno… Ludzie mogliby mi je połamać. 
  • Park Güell.
  • Chłopcy w parku Güell.
  • Taras nad pawilonem kolumnowym i najdłuższa ławka świata.
  • 383393 - Barcelona Zbyt mało czasu na to wielkie miejsce
  • Mozaika.
  • Park Güell.
  • 383394 - Barcelona Zbyt mało czasu na to wielkie miejsce
  • Marshall.
  • Okno.
  • Magnesy.
  • 383395 - Barcelona Zbyt mało czasu na to wielkie miejsce
  • Schody wejściowe do głównego pawilonu Parku Guell.
  • Mananers.
  • Mananers.
  • La Boqueria.
  • pyszności na La Boqueria.
  • La Rambla.
  • Only 1 Euro.
  • Mężczyzna.
  • Piękny rowerzysta.
  • Dzieła z puszek.
  • 383400 - Barcelona Zbyt mało czasu na to wielkie miejsce
  • Pomnik Kolumba.
  • Zakochani, gdzieś w Barcelonie.
  • Barcelońska uliczka.
  • Ruchliwa, barcelońska ulica.
  • Palma po prostu.
  • Plac Hiszpański.
  • Muzeum sztuki.
  • Fonatnna na Placu Hiszpańskim.
  • Plac Hiszpański.
  • Plac hiszpański.
  • Niedaleko Camp Nou.
Plaża rano i po południu. Wsunęłam pierwszego kokosa.
A później pokazali nam cmentarz.
  • 383390 - Lloret de Mar Cmentarz
  • 381134 - Lloret de Mar Cmentarz
  • Kokos.
  • 383385 - Lloret de Mar Cmentarz
  • 383386 - Lloret de Mar Cmentarz
  • 383387 - Lloret de Mar Cmentarz
  • 383388 - Lloret de Mar Cmentarz
  • 383389 - Lloret de Mar Cmentarz
Przed meczem finałowym od popołudnia w Lloret można było wyczuć nadchodzące finały. Flagi na policzkach, stroje w barwach narodowych, okrzyki. Po meczu było tego jeszcze więcej! Hiszpanie mają wyjątkowy temperament! Na głównej ulicy było żółto-czerwono. Wtedy dopiero miałam możliwość zobaczyć kilku prawdziwych Hiszpanów. Na co dzień nie było widać miejscowych. Nie miałam przy sobie niczego do rejestrowania pięknych chwil. Rzuciłam się w wir tańców, owijana w hiszpańskie flagi, krzycząc ‘Viva Espana’ i śpiewając kilka słów, których już nie pamiętam nauczonych przez starszego od siebie o 40 lat Hiszpana.
Water World to świetne miejsce. Najlepiej przyjść z rana żeby nie było aż tak wielkich kolejek. To wielka wada tego parku, że trzeba stać czasami po pół godziny dla jednego ślizgu. Pierwszą zjeżdżalnią, jaką odwiedziłam było kamikadze. Prawie pionowy ślizg do wody. Świetne uczucie. Podobał mi się też taki lejek - wypadało się z zamkniętej rury, obracało w lejku i przez otwór lądowało w wodzie. Po skorzystaniu ze wszystkich atrakcji wystąpiła... nuda. Powinno być tego więcej. (: Jeszcze tylko dłuższy czas w jacuzzi aż palce się pomarszczą i wracamy. Następnym razem trzeba wziąć ze sobą aparat wodoszczelny.
Ostatnia noc w tym rozrywkowym, żądnym mieście. Nocna kąpiel w morzu. Oby było takich więcej.

Od rana towarzystwo nowych (zapoznanych w Hiszpanii) przyjaciół. Miło było obudzić ich i spędzić kilka ostatnich chwil razem. Uczyliśmy się tureckiego, oglądaliśmy zdjęcia i zwyczajnie cieszyliśmy się swoją obecnością. Na koniec wylali szklankę wody na korytarz - na pożegnanie, bo taki u Nich zwyczaj. Nie obyło się bez kilku łez. Miejmy nadzieję do zobaczenia. (:



Hiszpania...
Czas opierał się głównie na plażowaniu, jedzeniu, przechadzaniu się po miasteczku, chwilach z obcokrajowcami i późnych wieczorach na mieście.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. pt.janicki
    pt.janicki (03.01.2014 15:01)
    ...ile to ciekawych podróży kryją kolumberowe zakamarki!...
  2. wojtass83
    wojtass83 (23.12.2010 15:51) +2
    Fajne wakacje i fajne zdjęcia ja byłem w Hiszpanii w 2009 roku hotel miałem w Malgrad de Mar a w Loret byłem tylko jeden dzień.Pozdrawiam